Archive for the ‘ Pasja pisania, pasja zabijania ’ Category

Morderstwo – pierwszy krok do zostania pisarzem

Historia, którą dzisiaj wam opowiem miała miejsce w roku 1954 w Nowej Zelandii, a na jej podstawie powstał film „Heavenly Creatures” z Kate Winslet w jednej z głównych ról. Jednak na wskutek tych wydarzeń nie powstał jedynie film gdyż możliwe, że kilka powieści kryminalnych nigdy, by nie zostało napisanych gdyby nie morderstwo, które popełniła Anne Perry (właściwie Juliet Hulme) wraz ze swoją przyjaciółką. Perry obecnie jest najbardziej znana jako autorka kryminałów z Thomasem Pittem i Williamem Monkiem w rolach głównych. Niedawno miałem okazję czytać „Pogrzeb we fiolecie” właśnie z tym drugim z wymienionych. Szukając informacji na jej temat znalazłem opis sprawy morderstwa Parker-Hulme i o nim właśnie dzisiaj wam opowiem. Może właśnie te wydarzenia miały wpływ na to, że Perry zaczęła pisać kryminały?

Był poranek czerwca 1954, Honora Rieper wyszła wtedy ze swoją córką Pauline Parker i jej przyjaciółką Juliet Hulme na spacer. Nie spodziewała się zapewne, że będzie to jej ostatni spacer w życiu. Gdy doszły do zalesionego terenu, Parker i Hulme pobiły Honore kawałkiem cegły zawiniętym w pończochę. Po dokonaniu tego brutalnego mordu wróciły do kiosku z herbatą, z którego zaledwie kilka minut wcześniej wyszły i opowiedziały właścicielom o tragicznym wypadku, któremu uległa Honora – według nich upadła i uderzyła się w głowę. Jednak historia dziewczyn szybko okazała się nieprawdą gdyż policja odnalazła narzędzie zbrodni niedaleko miejsca, w którym znaleziono ciało.

Powód, który popchnął dziewczyny do tak okrutnego czynu wielu osobom może się wydawać śmieszny gdyż Parker i Hulme nie chciały być rozdzielone – Juliet miała być odesłana do swojej rodziny w Republice Południowej Afryki (jej rodzice byli w trakcie separacji). Przyjaźń, która je łączyła była tak wielka, że planowały razem zamordować Honorę i wyjechać do Stanów Zjednoczonych Ameryki, gdzie wierzyły, że będą wydawały swoje powieści i grały w filmach ( to pierwsze częściowo się udało Hulme).

Obie dziewczyny były za młode na wyrok śmierci więc skazano je na karę pozbawienia wolności. Po wyjściu na wolność otrzymały jeden warunek – nigdy więcej nie mogą się spotkać.

Po latach Juliet Hulme wyjechała do USA gdzie zmieniła imię i nazwisko na Anne Perry, i została mormonką. Od tamtej pory wydała kilkadziesiąt powieści detektywistycznych, które zostały przetłumaczone na wiele języków, w tym polski.

Musicie przyznać, że to bardzo ciekawy życiorys jak na pisarkę. Nawet Jacek Skowroński, który przez pewien czas zajmował się „włóczęgą” i sprzedażą butów odpada przy niej w przedbiegach jeśli chodzi o praktyczne przygotowanie do pisania kryminałów.

Może warto się zastanowić ilu pisarzy przeszło taki „trening”? Zwłaszcza jeśli chodzi o pisarzy grozy. Siekiera, jak na moje oko, trochę za bardzo pasuje do Łukasza Śmigla, a tajemniczy Mężczyzna z Teczką jest zbyt podobny do Dawida Kaina. Swoją drogą ciekawe co kryje teczka?

Zabójca z przypadku

Od kilku tygodni gapię się w migający kursor w notatniku zastanawiając się o czym tym razem napisać. Nie chodzi o to, że brakuje mi pomysłów, bo tych mam aż nadto, po prostu przez brak dostępu do internetu – nie licząc komórki – wyleciały mi z głowy pewne ważne nazwiska. Głównie pisarzy, którzy przeszli na drogę zła i zaczęli zabijać. O mordercach, którzy nagle, niewiadomo po co i dlaczego, odkryli w sobie talent do pisania nie będę wspominał, bo oni są nudni. Może nie tyle nudni, co motywy popychające ich do zbrodni są inne. Mniej zdominowane przez przypadek.

Pisałem już o pisarzu, który opisał swoją zbrodnię w książce, pisałem o takim, który zabijał, by mieć o czym pisać jako dziennikarz, pojawił się nawet pisarz, który chciał napisać powieść bardzo realną. Do bólu rzekłbym. Nie miałem jak dotąd okazji wspomnieć o pisarzu, który w wyniku niesprzyjających okoliczności stał się mordercą. Zrobię to dzisiaj. Jednak wyjątkowo krótko.

Jesse Hill Ford, bo o nim mowa, zapewne nie jest wam znany. Mnie również nie był aż do niedawna. Jakiś czas temu zbierając materiały do innego tekstu natknąłem się na to nazwisko, głównie dzięki zachęcającemu tytułowi: „When writer kills”. Nie mogłem nie wejść na stronę i nie przyjrzeć się sprawie dokładniej.

Ford jako pisarz znany był głównie z krótkich opowiadań i nowel – nakręcono nawet film na podstawie jednego z jego dzieł. Jako morderca z tego, że zabił czarnoskórego mężczyznę, który wkroczył na teren jego posiadłości. Stało się to w nocy w roku 1970, Ford zobaczył, że ktoś zaparkował na trawniku w pobliżu jego podjazdu, wybiegł z domu ze strzelbą i wystrzelił dwukrotnie. Zabił na miejscu czarnoskórego żołnierza, który prawdopodobnie zatrzymał się tam, by pofiglować z dziewczyną. Ford tłumaczył się później, że sądził iż ktoś chce zaatakować jego syna, a strzelał na oślep. Sprawa w sądzie zakończyła się uniewinieniem Forda w roku 1971. Co ciekawe oskarżenie Forda o morderstwo wzbudziło radość wśród jego sąsiadów, a sam proces cieszył się zainteresowaniem mediów w całym kraju.

Pasja pisania, pasja zabijania cz.3

Czy zastanawialiście się kiedyś ile jesteście w stanie zrobić, by napisać genialną powieść? Co zrobicie żeby wasza książka była realistyczna? Niektórzy są w stanie zrobić naprawdę wiele. Jedni jadą na wycieczkę do kraju, w którym osadzą akcję powieści inni zaś pożerają swoją dziewczynę, by jak najlepiej oddać uczucia targające kanibali.

Właśnie o takiej osobie dzisiaj wam opowiem. Untrerweger przypomniał mi o pewnym meksykańskim pisarzu horrorów, który troszkę przesadził z chęcią realistycznego opisania pewnych sytuacji. José Luis Calva Zepeda – to niezbyt znany pisarz, który nie zarobił fortuny na swoich książkach. Najwidoczniej wpadł na pomysł jak napisać bestseller.

Podczas aresztowania go znaleziono pewną nieskończoną książkę, a mianowicie „Instynkt kanibala” lub też „Instynkty kanibala lub 12 dni”. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że w lodówce odnaleziono też zamrożone części ludzkiego ciała, w szafie ludzki tors, a w pudełku z płatkami kości. Zaraz obok książki leżało zdjęcie Anthonego Hopkinsa odtwórcy roli Hannibala Lestera.

Po co w ogóle policja do niego przyszła? W celu aresztowania go jako podejrzanego w sprawie zniknięcia jego dziewczyny – Alejandry Galeany. Oprócz ludzkich szczątków w lodówce znaleziono też w jadalni przygotowane kawałki ciała wraz z zestawem widelców i noży. Pisząc przygotowane mam na myśli usmażone i doprawione cytryną. Jose twierdził, że nie zamierzał niczego zjeść a jedynie nakarmić mięsem psy.

Jak ustalono w trakcie śledztwa Jose udusił swoja dziewczynę, pociął jej ciało na kawałki, usmażył i częściowo zjadł. Pisarz-kanibal przyznał się do zabicia swojej dziewczyny po kłótni, którą odbyli.

Co ciekawe oskarżono go o zamordowanie i zjedzenie co najmniej dwóch innych kobiet, z których jedna była jego dziewczyną. Oczywiście oskarżony nie przyznał się do winy.

Zanim go pojmano Jose postanowił spróbować uciec skacząc przez okno, co skończyło się na poważnych obrażeniach i szybkim pojmaniu. Został skazany za dwa morderstwa na karę pozbawienia wolności na osiemdziesiąt cztery lata. Krótko potem strażnicy znaleźli jego ciało zwisające na pasku w więziennej celi.

A co wy jesteście w stanie zrobić, by napisać swoją powieść?

Pasja pisania, pasja zabijania cz. 2

Jeżeli ktokolwiek przeraził się poczynaniami Krystiana Bali nie powinien czytać tego tekstu. Lepiej zmienić stronę, przejść na Youtube i puścić sobie „Wonderwall” zespołu Oasis. Oszczędźcie sobie nerwów. Zwłaszcza jeśli macie pisarzy, których bardzo lubicie. Po lekturze tego artykułu może się to zmienić.

Dzisiaj opowiem wam o „Kurierze wiedeńskim” – Johannie Unterwegerze. Niektórzy pewnie znają go z książki „Pisarz, który nienawidził kobiet” wydanej pod szyldem wydawnictwa Znak. Jack (jak sam siebie często określał) zawładnął społeczeństwem do tego stopnia, że powstałą książka o jego losach, a także sztuka teatralna.

Bala przy Unterwegerze to zaledwie pył na pustyni. Jack to pisarz, który dla kolejnego tekstu był w stanie zabić. Nie raz, nie dwa. Kilkanaście to bliższa prawdzie liczba.

Jego historia zaczęła się od tego jak w 1976 roku trafił za kratki za zamordowanie prostytutki. Jak sam twierdził – zabił gdyż kobieta przypominała mu matkę, również prostytutkę, która porzuciła go gdy był jeszcze dzieckiem pozostawiając małego Johanna pod opieka dziadka (ojciec opuścił jego matkę gdy tylko dowiedział się o ciąży). Psychiatra Dr Klaus Jarosch stwierdził, że Unterweger ma skłonności sadystyczne oraz narcyzm i zdolność do histerii.

Jack nie przejął się za bardzo pobytem w więzieniu i postanowił zostać pisarzem. W trakcie przebywania w areszcie napisał powieść opisującą jego losy pod tytułem „Czyściec”, dzięki niej i kilku innym zyskał przychylność wiedeńskiej inteligencji, która zaczęła starać się o jego zwolnienie warunkowe. Udało się im w 1990 roku – gdy Unterweger opuszczał mury więzienia cieszył się sławą pisarza i często gościł w różnego rodzaju programach telewizyjnych. Każdy myślał, że miał przed sobą dowód na sprawne działanie systemu resocjalizacyjnego. Gdyby wiedzieli jak się mylą może nie doszłoby do późniejszych wydarzeń. Może.

Krótko po wyjściu Jacka na wolność w Austrii zrobiło się głośno o morderstwach prostytutek. Zazwyczaj liczba morderstw w tym kraju nie przekraczała dziesięciu osób rocznie, a przynajmniej była bardzo niska (nie pamiętam dokładnie liczby). W dodatku ten kraj nigdy nie został nawiedzony przez seryjnego mordercę, a teraz wszystko wskazywało na to, że taki się pojawił. Policja była ostrożna w osądach, jednak gazety się nie krępowały w wydawaniu osądów. I tak po raz pierwszy kraj usłyszał o „Kurierze wiedeńskim” – pierwszym seryjnym mordercy Austrii.

Jak nietrudno się domyślić austriacka policja nie miała żadnego doświadczenia w poszukiwaniu seryjnych morderców, to też zrozumiały jest fakt powolnego, wręcz ślamazarnego, prowadzenia śledztwa.

Nagle Jack Unterweger zaczął pisać o zabójstwach prostytutek i oskarżać policje o nieudolne prowadzenie śledztwa. Prowadził w międzyczasie wywiady z prostytutkami, co później było świetnym alibi na kontakty z prostytutkami. Unterweger był podejrzewany o popełnienie tych zbrodni lecz nie posiadano żadnych dowodów na jego udział, w którymkolwiek z morderstw.

W 1991 roku Unterweger wyjechał do Stanów Zjednoczonych gdyż otrzymał zlecenie, by napisać artykuł o prostytutkach w Los Angeles. W ciągu kilku tygodni, w czasie których przebywał w USA zginęły trzy kobiety. Oczywiście i tym razem mimo powiązań z ofiarami Unterwegerowi udało się wymknąć wymiarowi sprawiedliwości. Posiadano dowody na to, że Jack przebywał w miejscach zbrodni lecz było to zbyt mało, by go zatrzymać.

Kolejne spotkanie z wymiarem sprawiedliwości czekało Unterwegera w Wiedniu, jednak i tym razem nie znaleziono żadnych solidnych dowodów na jego udział w sprawie. Oprócz kontaktów z prostytutkami nie posiadano nic więcej. Policja postanowiła jednak przyglądać się mu dyskretnie.

Odnaleziono aktualnego właściciela samochodu, który zakupił Unterweger zaraz po wyjściu z więzienia. Poproszono go o pozwolenie na przeszukanie auta. Znaleziono w nim włos, który po analizie DNA okazał się należeć do pierwszej ofiary: Blanki Bockovej. Pozwoliło to na zdobycie zezwolenia na przeszukanie mieszkania Unterwegera gdzie znaleziono kolejne dowody na jego kontakt z inną ofiarą.

Po tych odkryciach detektyw prowadzący z Austrii – Geiger – skontaktował się z policją z L. A. i spytał o sprawy niewyjaśnionych morderstw powiązanych ze sobą. Znaleziono je (trzy, o których wspomniałem wcześniej). Pozostał problem odnalezienia cech wspólnych. Wiadomo, że seryjni mordercy przemieszczają się, ale wyjazdy poza granice kraju, a co dopiero poza kontynent, są rzadkością. Cech wspólnych było sporo: wszystkie były prostytutkami, wszystkie były porzucone na otwartej przestrzeni, w większości przypadków ofiary zostały uduszone oraz w wielu przypadkach nie znaleziono żadnych śladów nasienia. Do tego dodano fakt, że więzy, którymi były skrępowane prostytutki z USA są podobne do tych, którymi krępowano część ofiar w Austrii.

Na podstawie tych dowodów postanowiono oskarżyć Unterwegera o wszystkie te zbrodnie – 11 zabójstw. Gdy się o tym dowiedział zbiegł ze swoją osiemnastoletnią przyjaciółką – Interpol jednak zdołał go zlokalizować i w 1994 roku rozpoczął się proces „Kuriera wiedeńskiego”. Ze względu na to, że część morderstw zostało popełnionych w Czechosłowacji i USA te dwa kraje zostały włączone do procesu podczas, którego Unterweger dowodził, że jest niewinny. Nie dało to zbyt wiele gdyż Jack został uznany winnym wszystkich jedenastu morderstw i skazany na karę dożywocia.

Następnego dnia Jack postanowił sprawdzić swojego sposobu duszenia na sobie – sporządził sobie prowizoryczny stryczek i powiesił się w celi.

Tak wyglądała historia jednego z najokrutniejszych pisarzy jaki chodził na ziemi. Czym różni się od Bali oprócz liczby ofiar? Bala napisał książkę po morderstwie, podobnie jak Unterweger. Ten drugi jednak został gwiazdą i ulubieńcem inteligencji, która walczyła o jego ułaskawienie. W dodatku wydawać by się mogło, że Jack czerpał z zabijania podobną przyjemność jak z pisania. To dzięki swojej historii morderstwa stał się sławny. Może to była siła napędowa jego kolejnych zbrodni? A może to uczucie jakiego podobno doświadczają mordercy przed uśmierceniem swoich ofiar?

Nie dowiemy się tego. Chyba, że spędzimy godziny na analizowaniu jego książek i materiałów dowodowych ze sprawy. Ja nie mam na to czasu, ani chyba ochoty.

Uważacie więc na swoich ulubieńców, może się okazać, że i Polska ma swojego Unterwegera, który poluje na swoje ofiary na spotkaniach autorskich.*

Jeśli ktoś chce obejrzec dokument o „Kurierze wiedeńskim” to zachęcam do filmu po niemiecku, ten po angielsku nie jest tak dobry moim zdaniem.

Ponoć Unterwegerowi w mordowaniu pomagała jego miło wyglądająca twarz i humor, dzięki czemu uwodził swoje ofiary. Jeżeli tak to wśród pisarzy znam co najmniej kilku jego godnych następców w tej materii. Niekoniecznie mówię o mordowaniu 😉

Zdjęcia pochodzą ze strony „http://www.trutv.com/library/crime/criminal_mind/profiling/profiling_2/index.html„, do której też są podlinkowane.

* Oczywiście żartuję.

Pasja pisania, pasja zabijana

Po obejrzeniu zwiastuna Łukasza Śmigla do jego zbioru opowiadań „Mordercy” zacząłem się zastanawiać co takiego jest w mordercach, że potrafią zawładnąć opinią publiczną do tego stopnia, że powstają o nich książki, filmy a nawet sztuki teatralne. Zrobię Łukaszowi małą reklamę i powiem szczerze, że zwiastun wbił mi się w pamięć. Głównie za sprawą końcowego hasła: „Czytaj, nie zabijaj”.

To ono sprawiło, że nie mogłem spać wczorajszej nocy, a dzisiaj wstałem i od razu zasiadłem do komputera żeby coś sprawdzić. Pewna kwestia nie dawała mi spokoju. Pamiętałem o głośnej sprawie sprzed lat, w którą zamieszany był pisarz. Szczycę się tym, że mam bardzo dobrą pamięć lecz jeśli chodzi o nazwiska to nie wygląda to tak dobrze. Jak zwykle jednak Internet okazał się pomocny i to co tkwiło gdzieś głęboko w pamięci wyszło teraz na światło dzienne. W wyszukiwarce pojawiło się nazwisko osoby, której szukałem. O tym jednak za chwilę.

Łukasz Śmigiel pisze o prawdziwych seryjnych mordercach na swoim blogu, ich historie stały się źródłem natchnienia dla wielu pisarzy czy scenarzystów jednak sami zbrodniarze nie pokusili się o spisanie swoich losów (w większości przypadków). Po obejrzeniu wspomnianego zwiastuna i przeczytaniu kilku artykułów o seryjnych mordercach zacząłem się zastanawiać co się dzieje gdy pasja do mordowania idzie w parze z pasją pisania? Co się dzieje gdy fabuła makabrycznej powieści jest tak na prawdę opisem losów autora? Czy zdarzyły się takie powieści? Oczywiście!

Wielu z was juz się pewnie domyśla jakie nazwisko wyświetliła mi wyszukiwarka. Wielu już o nim zapomniało lecz Krystian Bala powoli wraca do mediów i to za sprawą Romana Polańskiego, który chce zekranizować historię życia „pisarza – mordercy”. Krystian B. jest autorem „Amoku” – powieści, która w 2003 roku wywołała niemały zamęt w mediach, głównie przez dużą zawartość scen sadystycznych oraz erotycznych. Przez czytelników został okrzyknięty „cesarzem porównań” (choć dla mnie jest to zdecydowanie przesadzone określenie – wystarczy przeczytać fragmenty udostępnione w Internecie).

Krystian B. ukończył filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim i jeśli wierzyć badaniom biegłych sądowych jest ponadprzeciętnie inteligentny. To właśnie oni wzięli pod lupę „Amok” stwierdzając, że Chris B. to alter ego Krystiana B. oraz to, że autor w powieści wyraźnie wyraził swoją fascynację zbrodnią oraz aktami sadystycznymi.

Do Krystiana B. policję doprowadził telefon ofiary – Dariusza J. odnaleziony na jednej z internetowych aukcji. Numer IMEI się zgadzał, a aktualny użytkownik kupił go od Chrisa B. – zbieg okoliczności? Jednak to nie wystarczyło do oskarżenia Bali. Dodam, że na trop Bali śledczy wpadli w 2005 roku, w pięć lat od zaginięcia Dariusza J. oraz odnalezienia jego ciała w Odrze. Przez cały proces pojawiały się głosy o nieudolności działań policji.

Brak oskarżenia nie oznaczał, że policjanci przestali się interesować Balą. Stało się coś zupełnie odwrotnego – obserwowano go uważnie czekając na jakiś błąd lub ślad wiążący go z ofiarą. Jak się później okazało wiązało go sporo. Krystian B. od 2000 roku był w separacji ze swoją żoną, którą wielokrotnie zdradzał (prowadził nawet zapiski numerując każdą poderwaną kobietę i krótko opisując), a która właśnie znała Dariusza J. – poznała go na jakiejś imprezie i raz spotkała prywatnie. Bala prześladował ją i nachodził – pewnego dnia przyszedł do niej pijany wykrzykując, że wie z kim się spotyka i opisując dokładnie gdzie była ze swoim towarzyszem – Dariuszem J.

W 2006 roku Krystian B. zostaje osadzony w areszcie, którego jak dotąd nie opuścił. Podczas badań na wariografie nerwowo reagował na pytania dotyczące Dariusza J. Raz nawet przyznał się do dokonania zbrodni o jaką został oskarżony lecz szybko swoje słowa odwołał.

Kilkakrotne apelacje (ostatnia w zeszłym roku) nie przyniosły żadnych zmian w jego położeniu. Krystian Bala został skazany na 25 lat więzienia. Do skazania przyczyniły się między innymi zeznania świadków twierdzących, że Bala wykrzykiwał, że „załatwił już jednego sznurem” (kochanka), długopis z logo Dariusza J. znaleziony w mieszkaniu Krystiana B. Jako dowód nie została uznana książka oraz badania wariografem.

Od tamtej pory wielu sobie zadaje pytanie czy Krystian B. rzeczywiście jest mordercą czy tylko ofiarą nieudolności policji. Mnie interesuje inna kwestia. Uznajmy, że system sądowy w naszym kraju jest sprawiedliwy i nie popełnia pomyłek. Co sprawiło, że Bala postanowił napisać powieść, w której opisał scenę zbrodni dokonanej kilka lat wcześniej? Czy pasja zabijania znalazła ujście w pisaniu? Może pisanie pozwoliło mu na powtórne przeżycie tego czyny? Przyznam, że w tym przypadku ciekawi mnie co sprawiło, że ta powieść powstała.

Ksiązka została wycofana ze sprzedaży, teraz można znaleźć tylko nielegalne kopie elektroniczne lub egzemplarze sprzedawane na aukcjach internetowych, dodam że za całkiem pokaźne sumy.

Wiele osób pisze o mordercach, w tym pisarze – może warto poszukać ich w swoich kręgach? Mówi się przecież o oczyszczającej funkcji literatury, a ponoć psychopaci lubią wspominać chwile gdy mordowali swe ofiary, a czy jest łatwiejszy sposób od spisania tego krok po kroku?

Zdjęcia podlinkowane są do miejsc, z których pochodzą.  Miałem w zamiarze dać także link do krótkiego materiału na ten temat w serwisie Youtube lecz umieszczanie go na stronach zostało wyłączone. tak więc musicie sami go znaleźć.

Krystian Bala w Wikipedii – http://pl.wikipedia.org/wiki/Krystian_Bala