Archiwum dla 6 czerwca, 2011

Dawniej i dzisiaj

Każdy ma swoja ulubioną powieść, do której wraca co jakiś czas i zachwyca zupełnie jak gdyby czytał ją po raz pierwszy. Moim numerem jeden jest „Król szczurów” Jamesa Clavella. Czytam go przynajmniej raz na dwa lata. Pierwszy raz wpadł mi w ręce gdy robiłem porządki na półce z książkami w pokoju rodziców – chodziłem wtedy do jednej z pierwszych klas podstawówki, nie pamiętam dokładnie, do której. Zawsze podbierałem ojcu kryminały, ale ta książka była inna – stara, pożółkła i pozbawiona jakiejkolwiek ilustracji. Zaciekawiło mnie to. Dzisiaj, po latach, sięgnąłem tym razem na swoją półkę z książkami i ściągnąłem z niej „Króla szczurów” właśnie i kilka nowszych książek. Porównałem sobie tę powieść, która ma już ponad dwadzieścia cztery lata, pra

wie tyle co ja, z książkami wydanymi w ciągu zaledwie dwóch lat od teraz.
„Król szczurów” mimo lat trzyma się całkiem nieźle. Kleiłem go tylko raz, a z poplamionego i żółtego papieru czyta się wciąż tak samo przyjemnie. Pożyczałem go wiele razy i zawsze wracał w takim stanie w jakim go widziałem przed pożyczką.
„Był sobie złodziej” Jacka Skowrońskiego odwiedził już wiele domów, przechodząc przez tyle rąk, że aż szkoda gadać. Patrząc na niego zastanawiam się czy wytrzyma jeszcze kilka pożyczek. Okładka powoli się odkleja. Mam nadzieję, że będzie trzymał jakoś podobnie jak powieść Clavella.
Gorzej jest z innymi powieściami, które, o zgrozo, przeżyły jedynie szybkie czytanie w pociągu i przewożenie w torbie podróżnej. Jedna z nich po jednym czytaniu się porządnie rozkleiła. A jestem jej pierwszym właścicielem.
Uważam się za osobę dbająca o książki, więc nie upatruję winy w pogorszeniu stanu wizualnego książek w niechlujnym traktowaniu ich. Wydaje mi się, że wina tkwi zupełnie gdzie indziej. Niektóre z nich wyglądają naprawdę pięknie, ale widać, że nie są już tak starannie wykonane jak te powieści z przed lat. Nawet jeśli były robione z papieru z odzysku to trzymały pewien poziom. Nie twierdzę, ze wszystkie książki dzisiaj sa kiepskiej jakości, a te drukowane dwadzieścia lat temu sa super ekstra. Tak nie jest, nawet wśród tych powieści sprzed lat są „buble”. Mam takich kilka. Te współczesne przerastają je o głowę, ale nie wszystkie.
Ostatnio słyszałem nawet, że w niektórych książkach tusz się rozmywa pod wpływem potu, więc osoby cierpiące na nadmierną potliwość dłoni maja pewien problem gdyż książki zmieniają się w produkt jednorazowego użytku. Tusz się rozmywa i nie da rady później odszyfrować słów, czy też zdań. Szkoda gdyż książki to jeden z piękniejszych tworów człowieka. Niektóre przetrwały wieki, miejmy nadzieję, że i te współczesne będa mogły się poszczycić podobnym dokonaniem.